Szkoły rodzenia zaczęłam szukać w siódmym miesiącu ciąży, jednakże położna prowadząca przyszpitalną szkołę rodzenia stwierdziła, że to za wcześnie, że w połowie ósmego miesiąca mam się zgłosić. - opowiada Kinga, mama 9-miesięcznej Zuzi - Tak zrobiłam i jakież było moje zdziwienie, gdy pierwsze zajęcia dotyczyły "dolegliwości ostatniego trymestru" – to z czym borykałam się od dawna, co już zdążyłam przeczytać, przegadać z lekarzem i koleżankami, które przez to przeszły, było teraz wyjaśniane w jakiejś podstawowej i dość ogólnej formie. Postanowiłam się jednak tym nie zrażać i poszliśmy z mężem na kolejne zajęcia. Po trwającym 1,5 godziny wykładzie obfitym w opowieści o przypadkach śmierci matki bądź dziecka przy porodzie, przypadkach uduszenia pępowiną, krwotoków, zakażeń, opowieści o bólach i kroplówkach oksytocyny, mąż wyprowadził mnie z sali tak zestresowaną, że nie pamiętam nawet drogi do domu. To były moje ostatnie zajęcia w tej szkole rodzenia. Nie muszę chyba mówić w jakiej panice byłam przez kolejne dni, jak niecierpliwie czekałam na ruchy dziecka, z jakim przerażeniem myślałam o porodzie.
Nie tylko Kinga zauważa taką prawidłowość. Często osoby uczestniczące w szkołach rodzenia prowadzonych wyłącznie przez położne, zwracają uwagę na całkowite pomijanie, bądź bagatelizowanie emocji związanych z oczekiwaniem na dziecko i samym porodem. Na takich zajęciach nie ma mowy o tym co może przeżywać matka, jej partner, jakim doświadczeniem jest poród dla dziecka. Często słyszymy za to o nacinaniu krocza, o tym, że "trzeba współpracować" z położną podczas porodu, co oznacza wykonywanie jej poleceń i bezwładne poddanie się personelowi medycznemu.
Niegdyś wybranie przyszpitalnej szkoły rodzenia było jedyną możliwością obejrzenia sali porodowej i oddziału. Jednakże obecnie przepisy uległy zmianie i nie ma już takich zależności – na oglądanie sali porodowej w szpitalu możemy wybrać się niezależnie od tego czy uczestniczymy w jakiejś szkole rodzenia, czy nie. Natomiast na zajęciach w przyszpitalnych szkołach rodzenia zwykle jest kilkanaście, bądź więcej par, zatem trudno o kameralną, intymną atmosferę. Często także szpitale są wyjątkowo atrakcyjne dla przedstawicieli farmaceutycznych różnych firm, czy przedstawicieli handlowych – to skutkuje niezwykłą ilością reklamowych plakatów, ulotek czy banerów, gratisowych "gadżetów" i występów sponsorowanych, namawiających do kupna określonej usługi czy produktu.
"Mnie wkurzyła prezentacja reklamowa firm przed i w trakcie każdych zajęć. Tu reklama banku komórek, tutaj pieluszek, tutaj czegoś innego, co wmawiają, że jest niezbędne. Wszystko to obserwuję już w gazetach i telewizji, w szkole rodzenia chciałam się dowiedzieć konkretów, a nie oglądać reklamy. - żali się Justyna, obecnie w 39 tygodniu ciąży – Poza tym nie wyobrażam sobie, jak miałabym zapytać o sprawy intymne przy takiej ilości osób. Jeszcze może gdyby to były same kobiety, to bym się odważyła, ale w obecności obcych mężczyzn robiących wielkie oczy i minę pełną obrzydzenia na wieść o tym, że na sali porodowej w wyniku parcia, kobiecie może się zdarzyć "wpadka", nie mam zamiaru pytać o takie rzeczy jak radzenie sobie z krwawieniem w czasie połogu, goleniem stref intymnych przed porodem czy hemoroidami. Zaś po zajęciach położna uciekała w tak szybkim tempie, że nie było szans na rozmowę w 4 oczy."
Kameralnie, by porozmawiać o wszystkim
Nie dziwi także niechęć do opowiadania o własnych trudach ciąży, czy obawach w obecności tak wielu obcych osób. Na zajęciach grupowych pojęcie intymności nie istnieje, zatem jeżeli zadowoli nas suchy wykład, takie zajęcia nam wystarczą, jeżeli zaś oczekujemy indywidualnego podejścia – skierujmy się do prywatnej szkoły rodzenia, gdzie nie tylko jest o wiele mniej osób, ale także panuje bardziej otwarta i życzliwa atmosfera.
Wróćmy jednak do naszej przerażonej Kingi:
Paradoksalnie uspokoiła mnie dopiero moja teściowa, której przyjaciółka jest pielęgniarką, zatem teściowa sama często słyszy zatrważające opowieści szpitalne. - opowiada dalej Kinga - Doszłyśmy do wniosku, że po prostu takie mocne historie pamięta personel, a potem straszy nimi ciężarne, aby były bardziej posłuszne w szpitalu. Może to brzmi niesprawiedliwie, jednak ta myśl – że większość porodów jednak kończy się szczęśliwie – pozwoliła mi wytrwać do dnia rozwiązania w umiarkowanym już stresie. O porodzie wolę nie mówić, natomiast w sali szpitalnej leżała ze mną dziewczyna, która powiedziała mi, że "wykupiła sobie położną" i dlatego nie stresowała się tak bardzo porodem. Cóż, przyznam – nie miałam funduszy na coś takiego, poza tym – byłam przekonana o tym, że NFZ zapewnia bezpłatną opiekę medyczną. Po raz kolejny okazało się, że bezpłatne najczęściej oznacza nieludzkie i byle jakie – byle szybciej, byle łatwiej było personelowi. Być może dla nich piąty poród tego dnia to pestka, więc należy ją jak najszybciej wypluć, natomiast dla mnie to jedyne takie doświadczenie w skali całego mojego życia i chciałabym by było wyjątkowe, a nie traumatyczne."
Nie wahajmy się także zmienić szkoły rodzenia, jeżeli po pierwszych zajęciach intuicja nam mówi, że nie jest to najlepszy wybór. Pamiętajmy, że szkoła rodzenia nie jest po to aby wystraszyć ciężarną przed porodem, nie po to by jedynie dostarczyć jej medycznych informacji, ale by zapewnić wsparcie w zakresie merytorycznym i emocjonalnym, by przygotować kobietę nie tylko na poród, ale także na pierwsze chwile z maleństwem.
O ZALETACH PRYWATNEJ SZKOŁY RODZENIA przeczytacie tutaj:
1. Doule wśród prowadzących
W Szkole Rodzenia "Nowe Życie" w CEO, mamy aż trzy doule co zapewnia życzliwość, empatię i „ludzkie” podejście do każdej ciężarnej. - wyjaśnia Dorota Frydel - Doule będąc same pozytywnie doświadczone w macierzyństwie, są niezastąpionym wsparciem na każdym etapie ciąży, porodu i wejścia we wczesny okres macierzyństwa. Wiedza typowo medyczna przekazywana jest przez położne z wieloletnim doświadczeniem oraz certyfikowanych doradców laktacyjnych.
- Nie każdy pan jest gotów uczestniczyć czy to w szkole rodzenia, czy też w samym porodzie. Tymczasem nowoczesne kobiety bojąc się zostać same na sali porodowej (i słusznie!), namawiają na uczestnictwo niezbyt chętnych ku temu mężczyzn. Ja uważam, że jest to decyzja pary, że mężczyzna musi chcieć, musi się czuć na siłach towarzyszyć partnerce w takich chwilach. Nie ma sensu namawiać męża, jeżeli on kompletnie nie wyobraża sobie siebie na sali porodowej, bądź jeżeli między małżonkami nie ma bezgranicznego zaufania i ogromnej bliskości. Poród w aspekcie fizjologicznym może odrzucać mężczyznę – i jeżeli tak się dzieje w przypadku naszego partnera, o wiele lepiej jest rodzić z mamą, przyjaciółką czy doulą. - tłumaczy Dorota Frydel, edukatorka okołoporodowa, doula.
2. Kameralna atmosfera
Kursy są prowadzone dla 2-4 par (w przypadku kursów dla par), dzięki czemu można dzielić się swoimi wątpliwościami, lękami, pytaniami bez stresu i bez pośpiechu. - W przypadku Pań, które samotnie oczekują dziecka, bądź ich partnerzy nie mogą z różnych powodów uczestniczyć w kursie, prowadzimy kursy Mama Solo(dla samych przyszłych mam), które są doskonałym miejscem wsparcia dla ciężarnych.
- Zwykle na zajęciach mamy 3-4 pary – zatem panuje o wiele bardziej nieformalna atmosfera. - podkreśla Dorota Frydel - Łatwiej wtedy o dzielenie się swoimi przeżyciami, wątpliwościami, lękami czy dolegliwościami. Zajęcia trwają minimum 2,5 godziny, jednakże najczęściej wiele rozmawiamy i zajęcia przedłużają się. To zupełnie normalne, że panie mają wiele pytań, że cały czas chcą wiedzieć więcej – nie tylko o samym porodzie, ale także o rozwoju dziecka w łonie, o emocjach jakie zachodzą już po porodzie. Tutaj muszę przyznać, że w tak małej ilości osób jestem w stanie bardzo praktycznie przeprowadzić zajęcia z opieki nad noworodkiem – każdy może na fantomach przećwiczyć kąpiel, przewijanie, pozycje do karmienia – to wszystko sprawia że oboje rodzice spokojniej czekają na narodziny swojego maleństwa, że lęk przed tym co nieznane zastępuje coraz większa pewność i radość.
3. Komfortowe warunki dzięki bardzo dobremu wyposażeniu sali
Nie zapominajmy, że sama wiedza teoretyczna nie wystarczy. Można opowiadać jak wygląda przewijanie czy kąpiel niemowlęcia, jednak to nie to samo, co przećwiczenie tej czynności na fantomie. Z tego względu szczególnie dbamy o wyposażenie – także w piłki, materace, worki sako – potrzebne nie tylko do ćwiczeń fizycznych przygotowujących do porodu, ale także aby pokazać w jaki sposób można łagodzić bóle porodowe, wykonać masaż przeciwbólowy kręgosłupa czy przećwiczyć pozycje wertykalne.
4. Kontakt z prowadzącymi i indywidualne podejście
Nie ma zajęć, na których Panie, czy Panowie nie mieliby pytań. Zawsze poświęcamy tyle czasu, ile dana osoba wymaga – na rozmowy, rozwianie wątpliwości, wyjaśnienia. To bardzo pomaga Paniom redukować stres i spokojniej oczekiwać rozwiązania.
5. Różnorodność kursów - dla par, dla samych przyszłych mam lub ojców, weekendowe i indywidualne, prowadzone również w domu - Terminy i godziny dostosowujemy do potrzeb i możliwości naszych kursantów.
6. Aktywne metody prowadzenia zajęć, dzięki czemu wiedza przekazywana jest w sposób ciekawy i przystępny.
Ekspert Wellnessday.eu