Są takie dzieci, które na początku okresu niemowlęcego nie dają się odłożyć i trzeba je ciągle nosić. Nie wynika to jednak z tego, że chcą sobie nas podporządkować, tylko z faktu, że chcą mieć dokładnie to samo czego doświadczały w brzuchu mamy.
Kobieta nosi swoje dziecko w swoim łonie przez 9 miesięcy, każdy jej ruch ciała powoduje kołysanie maluszka, do tego dziecko słyszy głos swojej mamy, bicie jej serca i to wszystko je uspokaja. W chwili narodzin ten "wewnętrzny" świat przestaje istnieć i dziecko musi nauczyć się funkcjonować poza łonem mamy. Dlatego też odłożone często
płacze. Istnieje taki termin jak brakujący "czwarty trymestr". Znaczy to, że nosząc swoje dzieci przez 3 trymestry ciąży, rodzimy je trochę przedwcześnie (gdyby ciąża trwała dłużej głowa dziecka byłaby zbyt duża, żebyśmy mogły je urodzić). Trzy pierwsze miesiące po urodzeniu to właśnie ten brakujący "czwarty trymestr", w którym wszystko co musimy zrobić, to pomóc maluchowi w funkcjonowaniu w świecie zewnętrznym.
Nie ma też możliwości, żeby maluszek w tym czasie się przyzwyczaił do noszenia, bo tylko w naszych ramionach i blisko mamy czy taty czuje się bezpiecznie. Jeżeli noszenie na rękach Cię męczy, to warto rozważyć noszenie w chuście - mamy wtedy wolne ręce i tak naprawdę możemy zrobić prawie wszystko. Polecam jednak nauczyć się wiązania
chusty u doświadczonego doradcy chustowego, a nie tylko na podstawie wiązań pokazanych w internecie.